Budomel
- niedziela 5 Grudzień 2010
- Zostaw komentarz
Po raz drugi w krótkim czasie nie wyszedł nam wyjazd na MRU. Za pierwszym razem w ostatniej chwili musiałem iść do pracy. Mieliśmy nadrobić to w poprzednią sobotę, ale tym razem na przeszkodzie stanął nieoczekiwany atak zimy. Podjechaliśmy zobaczyć na poznański Strzeszyn, na pozostałosci Budomelu. W połowie lat 90-tych zeszłego wieku ze starą paczką często odwiedzaliśmy to miejsce. Nocne rozmowy przy piwie na poddaszu , pierwszy zawód miłosny, ucieczki przed patrolem policyjnym, jest po prostu co wspominać. Później na ponad 10 lat zapomniałem o tym miejscu. Pojawiłem się tam dopiero w 2007 roku gdy graliśmy na tym terenie w paintball. Nie miałem żadnych zdjęć z tego budynku, więc trzeba było to nadrobić, ale do tego miejsca nie ma już swobodnego dostępu jak to było kiedyś. Ale wszystko po kolei. Budomel to nazwa potoczna niewykończonego budynku. Wśród młodzieży znany jako ” schizownia ” . Był budowany w latach 70- tych ubiegłego wieku. Miał służyć jako hotel dla dygnitarzy partyjnych. W internecie pojawiają się też informacje, że znajdować się tam miał ośrodek szkolenia kadr rolniczych. Posiada piwnice i dziewięć kondygnacji naziemnych ( dwie kondygnacje tzw. łacznika, trzecia kondygnacja pozbawiona okien, pięć kondygnacji tzw. mieszkalnych lub hotelowych i poddasze). Budynek nie został ukończony ponieważ inwestor odpowiedzialny za wykończenie obiektu uciekł z pieniędzmi za granicę. Od tego momentu nie prowadzono żadnych prac i powoli popadał w zapomnienie. Miejsce to zainteresowało złomiarzy, którzy wymontowali wszystko co się dało z metalowych części, także barierki z klatek schodowych. Niezabezpieczono także szyby wind, przez co budynek stał się niebezpieczny. Oprócz młodzieży, pojawiających się tu także od czasu do czasu bezdomnych, można było w tym miejscu spotkać grafficiarzy, paintballowców i amatorów wspinaczki. Według informacji zebranych z internetu zginęły tu co najmniej 3 osoby a kilkanaście zostało rannych. Ostatni wypadek śmiertelny miał tu miejsce w sierpniu 2008 roku. Obecnie pewien inwestor stara się wykupić wszystkie udziały własności budynku, aby zrealizować swoje plany budowlane. Na przeszkodzie stawają przepisy, które mówią, że bez pełnych praw własności nie można wyburzyć obiektu. Od połowy 2009 roku budynek jest ogrodzony i chroniony przez calą dobę przez agencję ochrony. Na poddasze nie udało mi się dostać, ponieważ schody do pewnego poziomu są zamurowane. Zrobiłem kilka fotek w środku łącznika, więcej się nie dało, bo miałem tzw. minutę na rozejrzenie się po terenie. Obiekt prędzej czy później zniknie z powierzchni ziemi, ponieważ zostanie wyburzony, ale wspomnienia zostaną na zawsze. Chociaż obecnie jest chroniony, to zaliczam go do kategorii opuszczone, bo prawie zawsze tak było i dla mnie też tak zawsze będzie.