Międzyrzecki Rejon Umocniony – Boryszyn i Wysoka

MRU - Boryszyn i WysokaPo raz pierwszy na Międzyrzecki Rejon Umocniony ( MRU ) przyjechałem w 1996 roku. Wtedy wiedziałem tylko, że umocnienia znajdują się w okolicy miejscowości Nietoperek, więc z kuzynami pojechałem praktycznie w ciemno. Przejechaliśmy drogę na Nietoperek i przypadkowo jechaliśmy koło widocznego z drogi obiektu bojowego 717 w Pniewie. Postanowilismy przy najbliższej nadarzającej się okazji zawrócić i tak dojechaliśmy do Wysokiej. Przed sklepem spotkaliśmy osobę ubraną w moro więc postanowiłem zapytać się  o lokalizację bunkrów. Podjechaliśmy z nim do pałacyku w Boryszynie i tam po raz pierwszy w życiu spotkałem ” Małego ”, który bardzo chętnie  pokazał nam  bunkry. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że nie będzie w Polsce innej miejscowości, którą tak często będę odwiedzał. Pierszym obiektem jakim w życiu wchodzilem do podziemi był Pz.T.2, niedokończony obiekt wieży haubicznej nr.2 baterii pancernej w pobliżu Boryszyna . Podziemia tzw. ” Pętli Boryszyńskiej ” dzierżawiła wtedy pani Ania ( razem z p. Robertem Jurgą autorka wielu publikacji i książek na temat MRU ) . Pierwsze wejście w absolutną ciemność, rozświetloną jedynie blaskiem latarek, zrobiło na mnie niesamowite wrażenie. Zupełnie odizolowani od świata grubą warstwą betonu ruszyliśmy w podziemne królestwo.  Najlepszy jest moment, gdy milkną wszelkie rozmowy, w absolutnej ciszy słychać wtedy  bicie własnego serca. Jeszcze tego samego dnia, gdy odwieźliśmy ” Małego ” do pałacu, zwiedzaliśmy podziemia na własną rękę innym obiektem w okolicy miejscowości Pniewo. Kompletnie nie znałem wtedy MRU, więc adrenalina była na wysokim poziomie. Następnym razem ( po pięćdziesiątym przestalem liczyć ) już samotnie włóczyłem się podziemnymi korytarzami  od jednego obiektu do drugiego. W okolicy Boryszyna zbudowano fragment podziemi w kształcie pętli  tzw. ” Pętla Boryszyńska ” , który miał być zapleczem dla planowanej baterii pancernej ( Panzerbatterie )  nr. 5,  której budowę rozpoczęto, ale  projektu nie zrealizowano.  Bateria miała być uzbrojona w trzy haubice kalibru 149 mm. o zasięgu 15,5 km. Obecnie zespół podziemnych dworców tzw. ” mijanek ” dla kolei wąskotorowej, koszar i komór amunicyjnych udostępniony jest do zwiedzania dla turystów. W pobliżu pętli warto zobaczyć wyprowadzony z podziemi ponad poziom lasu żelbetonowy komin wentylacyjny oraz kilka obiektów bojowych ( nr. 776, 713, 714, 715 ). W samym Boryszynie  przy wjeździe do niej, od strony miejscowości Wysoka przy samej drodze stoi obekt bojowy 778. W czasie II wojny światowej  został zamaskowany i obudowany drewnianymi ścianami, aby przypominał wyglądem szopę. Po zajęciu Boryszyna przez Armię Czerwoną został przez nich wysadzony. We wsi Wysoka naprzeciw sklepu pani Mirki stoi głaz upamiętniający majora Aleksieja Karabanowa, dowódcy 3 batalionu czołgu 44 brygady pancernej wojsk radzieckich, który zginął w tym miejscu 30 stycznia 1945 roku. Po przejechaniu pod osłoną nocy zapory przeciwpancernej w Pniewie, wychylił się ze swojej wieżyczki czołgu i został trafiony przez  niemieckiego żołnierza. Strzał prawdopodobnie padł z obiektu bojowego 775, znajdującego się na wzgórzu przy jeziorze Paklicko Małe, który swojego czasu wizytował sam wódz III Rzeszy Adolf Hitler. W  lesie w okolicy wsi możemy zobaczyć dwa kolejne bunkry o numerach 772 i 773. W pobliżu schronów zachowała się hala, która powstała na potrzeby podziemnych zakładów ” Daimler – Benz ”. Do jej wnętrza doprowadzono tor kolejki, który połaczony był z pobliskim wjazdem ( jedynym ukończonym wychodzącym na powierzchnię z trzech zaplanowanych ). Fragment podziemi w lesie koło Wysokiej zaadaptowano w 1943 roku na linię produkcyjną części silników lotniczych, którą zajmowała się wspomniana firma. Pierwotnie główny wjazd do podziemi miał być broniony olbrzymim blokiem bojowym  ( B-Werk 764 ) mającym osłaniać wjazd kolejki do podziemi . W styczniu 1945 roku  został wysadzony początkowy odcnek tunelu. Nieukończony wjazd został w późniejszym czasie zabezpieczony murem oporowym. Pod koniec 2010 roku oczyszczono teren wjazdu i usunięto ziemię z jego  prawej części. Zapraszam do obejrzenia zdjęć z Boryszyna i Wysokiej, które zostały zrobione w latach 1996-2012, podobnie jak fotografie zamieszczone w poprzednim poście.

Międzyrzecki Rejon Umocniony – Pniewo i okolice

MRU - PniewoMiędzyrzecki Rejon Umocniony od lat przyciąga swoją magią i wielkością  liczną rzeszę turystów, łowców tajemnic, poszukiwaczy skarbów oraz  miłośników fortyfikacji. Po raz pierwszy na MRU przyjechałem w 1996 roku. Od dziś w pięciu najbliższych  postach przybliżę obiekty bojowe tego umocnionego rejonu. Na początek trochę historii ogólnej i zdjęcia bunkrów znajdujących się w bliższych i dalszych okolicach miejscowości Pniewo.  Fortyfikacje Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego ( Die Festungsfront Oder-Warthe-Bogen ) , zostały wybudowane na odcinku ok. 80 km.  przez Niemców w latach 1934-38 . Na osobiste polecenie  wodza III Rzeszy Adolfa Hitlera, w 1938 roku wstrzymano budowę międzyrzeckich fortyfikacji. W 1944 roku gdy front wschodni zaczął zbliżać się do ówczesnych granic Niemiec uzupełniono pozycję budując małe stanowiska dla karabinu maszynowego Ringstand 58c zwane ” tobrukami ” .  W założeniu fortyfikacje MRU  miały zamknąć najkrótszą drogę z Warszawy do Berlina, aby mogły w razie zagrożenia bronić wschodniej granicy Niemiec, połączonej od północy z Wałem Pomorskim, a od południa z Pozycją Środkowej Odry. Pomimo nowoczesnej jak na tamte lata technologii, umocnienia  obsadzone przez nieliczną załoge i żołnierzy Volkssturmu ( oddziały te mobilizowały dla wzmocnienia sił Wehrmachtu, ludzi w wieku 16-60 lat zdolnych do noszenia broni, a którzy z różnych względów nie zostali powołani do odbycia służby wojskowej ) , nie zmusiły przeciwnika do wyczerpujących walk o przełamanie MRU, które trwały zaledwie trzy ostatnie dni stycznia (od 29 do 31 ) 1945 roku. Najciekawszy na MRU  bez wątpienia  jest odcinek centralny wraz z podziemnymi korytarzami o długości ponad 25  km i głębokości około 30 metrów, ciągnącymi się w linii prostej z Boryszyna do Kęszycy z licznymi odgałęzieniami do obiektów wejściowych, których na tym odcinku jest prawie trzydzieści. Tunele budowano metodą górniczą drążąc labirynty. W korytarzach kursowała kolej wąskotorowa, dla której wybudowano  stacje, czyli tzw. ” mijanki ”.  W Pniewie, przy obiekcie widocznym z drogi, znakomicie zachowała się zapora przeciwpancerna czyli tzw. ” zęby smoka ”. Są to słupy żelbetowe o wysokości od 40 do 100 cm., które ustawione pod odpowiednim kątem powodowały, że czołg najeżdżając na zęby nie mógł ich pokonać, ani się  wycofać , stając się w ten sposób nieruchomym celem dla przeciwnika. Oprócz podziemi trzeba zobaczyć także nadziemne schrony bojowe. Typowy bunkier na MRU posiadał najczęściej dwie kondygnacje oraz załogę od 50 do 100 żołnierzy. Wejścia do obiektu zabezpieczało stanowisko broni maszynowej. Kolejne stanowisko strzeleckie znajdowało się w środku obiektu naprzeciwko drzwi wejściowych. Dodatkowym utrudnieniem była także znajdująca się przy wejściu ruchoma zapadnia o głębokości ponad 3 metrów.  Obiekty wyposażone były także  w kopuły bojowe  uzbrojone  w broń maszynową, obserwacyjne,  moździerze i  miotacze ognia. Powszechnie stosowaną na MRU była kopuła 6-strzelnicowa 20P7 o odporności B ( grubość pancerza wynosiła 25cm. , a waga 51 ton ). Po wojnie Rosjanie rozpoczęli proces wywożenia wszelkiego wyposażenia. Część obiektów zostało poddanych eksperymentalnemu ostrzałowi artyleryjskiemu. Po przejęciu fortyfikacji przez wojsko polskie, obiektom połączonych ze sobą systemem podziemnych korytarzy nadano nowe,  czterocyfrowe oznaczenia.  W latach 80-tych powstał plan umieszczenia w części podziemi   magazynu odpadów radioaktywnych, którego na szczęście nie zrealizowano. Następnie opuszczone stały się celem szabrowników.  Międzyrzeckie umocnienia są największym skupiskiem nietoperzy w Polsce i jednym z największych w Europie. Szacuje się, że co roku zimuje tu ponad 30 tys. osobników należących do 12 gatunków.  W 1980 roku w północnej części podziemi specjalnie dla nich utworzono rezerwat nietoperzy ” Nietoperek ” . Panuje tu stała temperatura od 8 do 12 C, trzeba więc odpowiednio się ubrać i zabezpieczyć w dobre oświetlenie. Zwiedzając bunkry pamiętajmy, że w przeszłości miały tu miejsce wypadki śmiertelne, jak choćby ten w 1987r. kiedy zginęła 16-letnia harcerka Agnieszka ( uczennica II klasy liceum medycznego ), która  spadła w szyb kilkunastometrowej głębokości. Od tamtego czasu obiekt PzT3 ( w okolicy Boryszyna ) został nazwany przez bunkrowców jej imieniem ” Agnieszka ” dla uczczenia pamięci.  Obecnie większość obiektów wejściowych odcinka centralnego, połączonego ze sobą systemem podziemnych korytarzy, jest zakratowana i zwiedzanie na własną rękę jest mocno utrudnione, ale w Boryszynie i Pniewie koło Kalawy można skorzystać z usług wykwalifikowanych przewodników.

V Zlot Grup Rekonstrukcyjnych i Historycznych Pojazdów Wojskowych – Podrzecze 2012

Podrzecze 2012Już po raz piąty w dniach 12-15 lipca br. odbyła się w  Podrzeczu koło Gostynia w Wielkopolsce ” Strefa Militarna ” , na której pojawili się  pasjonaci historii, grupy rekonstrukcyjne oraz kolekcjonerzy z całej Polski. Organizatorem imprezy było Stowarzyszenie Historia Militaris z Gostynia. Jak co roku na czas zlotu folwark Podrzecze,  wraz z ciekawym architektonicznie pałacem  zamienił się w ogromne koszary. Według danych organizatorów , w tym roku przybyło do Podrzecza prawie 1000 rekonstruktorów, zaprezentowano również 120 pojazdów ( w tym ponad 20 pancernych i opancerzonych ). Oprócz pasjonatów przebranych w mundury różnych wojsk, grupy zaprezentowały na swoich stanowiskach m.in.  pojazdy pancerne, samochody terenowe, motocykle, rowery oraz dioramy wojskowe. Jak co roku odbyły się inscenizacje walk ( ” Kampinos 1944 ” , ” Austria 1945 ” , ” Wrzesień 1939 ”, ” Tunezja 1943 ” , ” Okinawa 1945 ” , ” Strzegom 1945 ” i ” Epizod normandzki 1944 ” ), które były żywą lekcją historii, nie tylko dla młodzieży. Podobnie jak w zeszłym roku odbył się mecz piłkarski, pomiędzy Aliantami a Państwami Osi, zakończony zwycięstwem tych drugich 2-0. Dużym zainteresowaniem cieszył się też pokaz wyszkolenia kawaleryjskiego oraz mecz bokserski. Wzorem lat ubiegłych, do Podrzecza zjechało również wiele interesujących pojazdów wojskowych. Dużym zainteresowaniem widzów cieszyły się trzy Shermany (amerykańskie czołgi średnie z okresu II wojny światowej ) : Sherman M4A1 76 mm. ( z kolekcji Muzeum Zabytków Techniki Wojskowej ), Sherman Grizzly M4A1 75 mm. ( kanadyjska odmiana pojazdu z kolekcji Muzeum Wojska Polskiego ) i Sherman Firefly ( brytyjska modyfikacja tego czołgu  z kolekcji Muzeum II Wojny Światowej, obecnie w depozycie Muzeum Broni Pancernej ). Niezwykle efektownie prezentowały się dwie repliki niemieckiego czołgu średniego Panzerkampfwagen V Panther czyli słynnej ” Pantery ” . Oprócz wspomnianych pojazdów do najciekawszych należały jeszcze: amerykański czołg lekki z okresu II wojny światowej M3/M5 Stuart ( z kolekcji Muzeum Wojsk Lądowych ), lekkie działo samobieżne Half-Track T-48 – SU57, niemieckie działo pancerne Jagdpanzer 38 (t) Hetzer, polski czołg lekki 7TP ( podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku był jedną z podstawowych broni polskich sił pancernych ), repliki samochodu pancernego Sdkfz 222 i niszczyciela czołgów Marder II. Na koniec warto wspomnieć, że zlot w Podrzeczu co roku się rozwija i według mnie jest to w tej chwili zdecydowanie  najlepsza militarna impreza w Polsce. W tym roku bardziej niż na inscenizacjach  skupiłem się na sprzęcie wojskowym. Zainteresowanych potyczkami bitewnymi zapraszam do postu i galerii z zeszłorocznego zlotu. Warto przyjechać w przyszłym roku do Podrzecza, więc wszystkich zainteresowanych niesamowitym klimatem tego miejsca serdecznie zapraszam.

XV Międzynarodowy Zlot Historycznych Pojazdów Wojskowych Darłowo 2012

Darłowo 2012Po raz 15-sty w dniach od 25.06-1.07 br. odbył się w Darłowie, a właściwie w Darłówku Wschodnim na tzw. ” Patelni ” XV Międzynarodowy Zlot Historycznych Pojazdów Wojskowych. Najwięcej atrakcji organizatorzy przygotowali na trzy ostatnie dni imprezy. Z Guderem wyruszyliśmy pociągiem w piątek do Koszalina, gdzie zostaliśmy odebrani przez Łukasza i Ulę. Po drodze odwiedziliśmy Bobolin, żeby ponownie zobaczyć bunkry ( betonowe bloki ) na plaży. Tradycyjnie na darłowskiej ” Patelni ” odbywały się przejażdżki militarnymi pojazdami, była prezentacja pojazdów wojskowych, bazar militarny, na którym kolekcjonerzy mogli zaopatrzyć się w wiele unikatowych przedmiotów oraz oprawa muzyczna ( zdecydowanie wyróżniłbym tutaj grupę Lipa z Miodem z Koszalina ). W sobotę odbyła się parada pojazdów wojskowych, ktora dotarla na rynek do Darłowa. Największą atrakcją tegorocznego zlotu według mnie była replika niemieckiego czołgu średniego PzKpfw V Panther i miniaturowa łódź podwodna do działań dywersyjnych – Błotniak 155. Zaprezentowany model z 1983 r. został odbudowany przez prywatną osobę. Warto nadmienić, że jest to egzemplarz w pełni sprawny, czyli pływający, mogący zanurzyć się na głębokość 15 m. W tym roku rozłożony został także namiot z grami wojennymi i symulatorami, tak więc każdy na zlocie znalazl coś dla siebie. W niedzielę po krótkiej rozmowie ze współorganizatorem imprezy p. Marianem Laskowskim, który jak zwykle znajdzie czas dla każdego,  nadszedł czas powrotu do domu, na szczęście już samochodem. Niewątpliwą atrakcją imprezy jest sąsiedztwo morskiej plaży, tak więc warto tutaj przyjechać. Do zobaczenia za rok.

Wojskowy znak tożsamości tzw. ” nieśmiertelnik ”

NieśmiertelnikPrawie każdy z nas marzył kiedyś, aby zostać odkrywcą jakiegoś skarbu. Marzenia z dzieciństwa nieraz się spełniają i nie mam tu na myśli skrzyni pełnej złota, bo skarbem może być rzecz bliska sercu, dla kogoś innego nie warta nawet złamanego grosza. W latach dziewiędziesiątych ubiegłego wieku, także do Polski, dotarła moda poszukiwań za pomocą wykrywacza metali. Z każdym rokiem przybywa poszukiwaczy tzw. militariów. Metoda jest bardzo prosta. Studiuje się mapy, książki dotyczące walk na ziemiach polskich, bierze się wykrywacz oraz saperkę i można już ruszyć w teren. Najczęściej znajduje się przeżarte rdzą pociski oraz elementy wyposażenia wojskowego np. bagnety, klamry, guziki, hełmy, menażki, drobne monety itp. Nic jednak nie daje poszukiwaczowi takiej satysfakcji, jak znalezisko dostarczające wiadomości o jego użytkowniku. Jednym z takich znalezisk są ” nieśmiertelniki ”, czyli wojskowe znaki tożsamości. Ten, który zaprezentowałem na zdjęciu, należał do niemieckiego żołnierza. Pochodzi z okresu II wojny światowej. Warto objaśnić Jego dane identyfikacyjne: 548 – numer identyfikacyjny żołnierza, 5.Shwd. – prawdopodobnie oznacza to: 5 szwadron, Fahr Ers-Abt.3 – oznacza 3 batalion pojazdów zapasowych lub 3 zapasowy batalion pojazdów, A – oznaczenie grupy krwi. Odnaleziony przeze mnie ” nieśmiertelnik ” to blaszka aluminiowa podzielona na dwie połowy, umożliwiająca identyfikację żołnierza w przypadku Jego śmierci. Obie połówki zawierają te same dane, o których już wspomnialem. W przypadku śmierci żołnierza, górną połówkę z dwoma otworami zostawiano przy zwłokach w prowizorycznym zazwyczaj grobie, a dolną z jednym otworem przekazywano do archiwum w celu powiadomienia rodziny. Praktycznie była to jedyna szansa aby Ci, którzy polegli w walce o ojczyznę nie pozostali nikomu nieznanymi żołnierzami. Znaki wydawane były razem z książeczką wojskową. Noszono je na szyi przeważnie w etui wykonanym z cienkiej skóry na plecionym sznurku bawełnianym o długości około 80 cm. W zastępstwie stosowano także sznurówki oraz łańcuszki. Jednymi z pierwszych, którzy zapoczątkowali identyfikację wojska byli Amerykanie, stosując znaki tożsamości  już podczas wojny secesyjnej. Na szerszą skalę ” nieśmiertelniki ” pojawiły się podczas I wojny światowej. Unikalne znaki tożsamości posiadali żołnierze Austro-Węgier. Był to zamykany na zawiasach pojemnik z kartką w środku. Na niej wypisywano wszystkie dane o użytkowniku. Niemieckie jednostki powietrzne podczas II wojny światowej stosowały ” nieśmiertelniki ” ze stali nierdzewnej, odporne na wysoką temperaturę. Istniało także wiele samoróbek, na których żołnierze umieszczali swoje imię i nazwisko, nazwę miejscowości zamieszkania lub nazwę bitwy w której uczestniczyli. Marynarze niemieccy, aby uniknąć zgubienia ” nieśmiertelnika ” np. podczas skoku do wody, zawiązywali go na sznurku założonym na lewym ramieniu i biegnącym pod prawą pachą. Innym stosowanym elementem było przerabianie znaku na bransoletki lub przyszywanie nitką przez otwór do pasa lub munduru. Swoje znaki identyfikacyjne mieli także niemieccy cywile pracujący dla wojska, robotnicy przymusowi oraz więźniowie obozów. W dużych fabrykach i obozach stosowanie znaków tożsamości było niezbędne ze względu na dużą ilość osób przebywających na terenie fabryki lub obozu koncentracyjnego. Zwykle był na nich numer jeńca oraz numer obozu. Najczęściej jednak numer obozowicza naszywany był na więzienny strój. Wracając do  ” nieśmiertelnika ” zamieszczonego na zdjęciach, to po odnalezieniu próbowałem ustalić personalia żołnierza i odnaleść Jego rodzinę. Pomimo pomocy Deutsche Dienststelle ( WASt ) z Berlina, Fundacji ” Pamięć ” z Warszawy, Volksbund Deutscher Kriegsgraberfursorge z Kassel, Konsulatu Generalnego Republiki Federalnej Niemiec, Rady Ochrony Pamięci Walk i Bęzpieczeństwa z Warszawy i Zarządu Głównego Polskiego Czerwonego Krzyża, jak do tej pory mi się nie udało. Niedawno postanowiłem wrócić do tematu i być może historia tego ” nieśmiertelnika ” jeszcze się nie zakończyła. O tym znaku tożsamości pisał  na swoich łamach  ” Głos Wielkopolski ”  w 2003 roku.  Zapraszam do galerii.

Powrót do góry