Archiwa z 2011

Kłomino

KłominoKłomino to niewielka osada leśna w pobliżu Bornego Sulinowa, którą do 1992 roku próżno było szukać na mapie Polski, a i teraz nie znajdziemy jej we wszystkich atlasach.  Szacuje się, że w najlepszych czasach Kłomina  mogło tu mieszkać nawet do 5 tysięcy osób. Wśród mieszkańców Pomorza i miłosnikow tego miejsca  zyskało ponurę nazwę ” miasta – widmo ” . Pamiętam jak byłem tutaj po raz pierwszy w listopadzie 2007 roku. Dookola mgła i przerażająca cisza. Opuszczone i zdewastowane bloki mieszkalne, coraz mniej widoczne uliczki wśród zarośniętych krzewów  robią niesamowite wrażenie. Wyglądem przypomina osadę, przez którą przeszedł jakiś kataklizm. Gołym okiem widać, że ten teren umiera bezpowrotnie. Miejsce to jest niesamowite, a zarazem tajemnicze, zwłaszcza że położone jest pośród lasów,  mające swoją ciekawą historię. Było tu kiedyś garnizonowe miasteczko, w którym od początku lat trzydziestych ubiegłego wieku stacjonowały niemieckie oddziały Służby Pracy. Po opuszczeniu Westwalenhof ( tak brzmiała ówczesna  nazwa )  przez wojska niemieckie, teren ten przejęła Armia Radziecka. Po wojnie rozebrano około 50 budynków niemieckich ( odzyskaną  cegłę wykorzystano do budowy Pałacu Kultury w Warszawie ). Wybudowano  tu bloki mieszkalne z wielkiej płyty, garaże, sklepy i kino, tworząc z pobliskim Bornem Sulinowem olbrzymią radziecką enklawę na terytorium Polski. Teren został ogrodzony wysokim płotem i zasiekami z drutu kolczastego. Pilnowali tego terenu uzbrojeni żołnierze. Było to samowystarczalne miasteczko ( które nazywało się wtedy Gródek ) aż do 1992 roku, kiedy wyjechali stąd ostatni żołnierze rosyjscy. Mieszkania, magazyny i inne budynki zostawili w stanie prawie nie naruszonym. W garażach stały pozostawione przez nich samochody Uaz-y i Ził-y, w magazynach zostały pełne półki części, a w niektórych pokojach stały jeszcze telewizory ” Rubin ” . Po opuszczeniu tego terenu przez Rosjan i włączeniu go do polskiej administracji w 1993 roku  nasze władze nie za bardzo miały pomysł co z opuszczonymi obiektami zrobić. Nie zastanawiali się natomiast szabrownicy i złomiarze, którzy brali wszystko co nadawało się na sprzedaż i pozbawiali mieszkań m.in. drzwi i okien, które nadawały się na opał. Dalszych zniszczeń dokonali bezdomni zamieszkując w niektórych opuszczonych mieszkaniach. Proces systematycznego rozbierania i rozkradania miasteczka trwał wiele lat.  Kłomino w przeciwieństwie do Bornego Sulinowa nigdy nie otrzymało praw miejskich. Jakiś czas temu opuszczone miasteczko zostało wystawione na sprzedaż za 2 mln. złotych, jednak chętny do zakupu się nie znalazł. Powstało kilka koncepcji co zrobić z problemowym terenem, ale z czasem żadna z nich nie została zrealizowana, dlatego w tym miejscu nie ma dziś miasteczka dla harleyowców ( inwestor podobno nie dostarczył gwarancji finansowych ), miasteczka dla emerytów i poligonu dla grup ratowniczych. Tym ostatnim ekstremalne warunki w Kłominie przypadły do gustu. W lipcu 2006 roku odbyły się tu kilkudniowe międzynarodowe ćwiczenia grup poszukiwawczo-ratowniczych pod kryptonimem ” Borne Sulinowo-Kłomino ”, w którym udział wzięło około 500 ratowników z Polski, Czech, Holandii, Niemiec, Rosji, Ukrainy i Węgier. Teren ten zainteresował również kilka lat temu dziennikarkę TVP Elżbietę Jaworowicz, która przedstawiła Kłomino jako osadę zapomnianą przez Boga i ludzi w popularnym programie ” Sprawa dla reportera ” . Kręcono tu także jeden z odcinków ” Misji Gryf ”, programu oddziału TVP w Szczecinie zajmującego się historią i tajemnicą ciekawych obiektów głównie  z regonu zachodniopomorskiego. Miejsce to upodobali sobie takze miłośnicy paintballa, rozgrywając tutaj między sobą bitwy na kluki z farbą.  Dawna baza wojsk radzieckich powoli rozpada się tworząc niezapomniany krajobraz wśród tych, którzy odwiedzili to miejsce. Nie ma już domu kultury. Pośrod ruin bez dachu najefektowniej wyglądała ściana przednia z zachowanym jeszcze propagandowym malowidłem. W niektórych pomieszczeniach zachowaly się płytki ceramiczne w miejscach, gdzie kiedyś znajdowały się kuchnie i łazienki. W opuszczonym miasteczku trzeba zachować wszelkie środki ostrozności, bo jest to niebezpieczne miejsce, o czym świadczą m.in. odsłonięte studzienki kanalizacyjne, brak poręczy w klatkach schodowych i duża ilosć wszelakiego gruzu. Miasteczko jest systematycznie wyburzane, a pozostać mają tutaj  niestety tylko cztery budynki ( jeden z nich jest prywatny, dwa należą do nadleśnictwa i jeden do gminy Borne Sulinowo ) . Wedlug wikipedii mieszkają tu oficjalnie  22 osoby . Odwiedzając to miejsce po raz kolejny  miesiąc temu przekonałem się, że znika coraz więcej obiektów. Coraz trudniej jest wejść na dach – jak wchodziłem ostatnio to jeden ze szczebelków metalowej  drabinki po prostu został mi w ręce, ale szybka reakcja spowodowała, że chwyciłem się następnego.    Tylko czekać, aż znikną cztery bloki, ktore są dzisiaj w opłakanym stanie. Niestety powoli znika magia kultowego miejsca. Niewybaczalne jest to, że po opuszczseniu wojsk radzieckich został zaprzepaszczony potencjał drzemiący w tym mieście. Jedynym pocieszeniem jest to, że zostaną wspomnienia w postaci zdjęć.  Serdecznie zachęcam do odwiedzenia Kłomina. Przyjeżdżajcie, póki jest co ogladać.

IV Zlot Grup Rekonstrukcyjnych i Historycznych Pojazdów Wojskowych – Podrzecze 2011

Podrzecze 2011Podrzecze to wieś w gminie Piaski koło Gostynia. Licząca niespełna trzystu mieszkańców,  od czterech lat przyciąga grupy rekonstrukcji historycznej oraz   kolekcjonerów zabytkowych pojazdów militarnych. Swoje okazy  prezentują tutaj zarówno prywatni kolekcjonerzy jak i państwowe muzea.  Organizatorem ” Strefy Militarnej ” jest Stowarzyszenie Historia Militaris z siedzibą w Gostyniu. Tegoroczny zlot odbył się w dniach 7-10 lipca na terenie folwarku Podrzecze i jak zwykle cieszył się  dużym zainteresowaniem. Oprócz czwartku, który był zarezerwowany dla uczestników, w pozostałe dni mogliśmy podziwiać pasjonatow  przebranych w mundury róznych wojsk oraz zobaczyć wiele ciekawych pojazdów. Widok żołnierzy znikających w bitewnym dymie, strzały i wybuchy pobudzały wyobraźnię widzów.  Wedlug danych z oficjalnej strony, w tym roku zarejestrowano ponad 700- uczestników, 67 grup i stowarzyszeń, 16 pojazdów pancernych i opancerzonych, około 60 samochodów i motocykli, 10 armat i 5 pojazdów o trakcji konnej. Najciekawszy bez wątpienia był dzień sobotni. Mogliśmy podziwiać następujące inscenizacje: ” Front Wschodni ” , Tunezja 1943, Normandia 1944, Arnhem 1944 oraz pokaz ” Wojna Secesyjna ”  na ” Małej Arenie ” i Falaise 1944 oraz  inscenizację desantu Arnhem 1944 na ” Dużej Arenie ” . Ostatnią z wymienionych inscenizacji odtwarzali GRH Spadochroniarze 1939-45. Oprócz skoczków, którzy skakali z wysokości 200 metrów, mogliśmy zobaczyć zrzut zasobników z żywnością na czaszach niebieskich i drobnego sprzętu na czaszach białych. Dodatkowym atutem inscenizacji odbywających się na ” Małej Arenie ” w parku , był niewątpliwie ciekawy architektonicznie pałac, który przyciągał uwagę.  Wzniesiony został w latach czterdziestych XIX wieku, w którym jeszcze kilkukrotnie był rozbudowywany i przebudowany. Wrażenie robią wysokie wieże dominujące nad całością ceglanego pałacu ucharakteryzowanego na podobieństwo gotyckiego zamku. W tym roku również nie zabrakło wielu pojazdów wojskowych. Do najciekawszych zaliczyć trzeba amerykańskie lekkie działo samobieżne Half-Track SU-57 ( T-48 ) z okresu II wojny światowej,  zbudowane na podwoziu półgąsiennicowego transportera opancerzonego M3. Ciekawostką jest fakt, że w Podrzeczu mogliśmy podziwiać aż trzy spośrod siedmiu tego typu zachowanych pojazdów na świecie. Dużą ciekawość widzów wzbudzał również czołg średni Sherman Grizzly M4A1 75 mm. – kanadyjska odmiana tego amerykańskiego  czołgu o nazwie ” Grizzly ” ( wyprodukowano ich jedynie 188 sztuk ),  z kolekcji Muzeum Wojska Polskiego. Także dwa bardzo ciekawe pojazdy zaprezentowali bracia Kęszyccy ( Muzeum Zabytków Techniki Wojskowej )  - jedni z największych w Polsce kolekcjonerów historycznego sprzętu militarnego. Jednym z nich byl czołg Sherman M4A1 76 mm. , a drugim czołg lekki Stuart III – M3A1. Oprócz wymienionych pojazdów warto również wspomnieć  inne np. takie jak: niemieckie działo pancerne Jagdpanzer 38 (t) Hetzer, replikę niemieckiego czołgu średniego  Pzkpfw V Panther oraz replikę niemieckiego  samochodu pancernego  Sdkfz 222. Nie zabrakło również jak na każdym takim zlocie  strefy handlowej i gastronomicznej. Była to jedna z najlepszych ( jeśli nie najlepsza ) imprez tego typu na których mialem przyjemność gościć i nie wyobrażam sobie by mogło mnie tu zabraknać w przyszłym roku.

Obszar Warowny Śląsk – Punkty oporu: wzgórze 310 ” Bobrowniki ” i ” Łagiewniki ”

Punkt oporu " Łagiewniki "W tym poście opiszę w skrócie dwa punkty oporu, które ze względu na brak czasu zwiedziliśmy pobieżnie ograniczając się tylko do zobaczenia dwóch obiektów. W miejscowości Bobrowniki  w zakolu rzeki Brynicy rozpoczęto w 1935 roku budowę punktu oporu wzg. 310 ” Bobrowniki ” . Wzniesiono na tym odcinku  17 obiektów ( 2 tradytory, schrony bojowe, koszary, schrony pozorne ) uzupełnione linią okopów.  W początkowej fazie naszego wyjazdu nie mieliśmy w planie zwiedzanie tego odcinka więc nie posiadaliśmy mapy z naniesinymi obiektami, a na nawigacji samochodowej nie były one zaznaczone. Przy pomocy książki o fortyfikacjach trafiliśmy do jednego z dwóch najciekawszych obiektów na tej pozycji. Przy ul. Wyzwolenia znajduje się tradytor artyleryjski południowy. Jest to ciężki schron bojowy, którego głównym uzbrojeniem miały być dwa działa 75 mm. i dwa ckm-y (cięzki karabin maszynowy ). Obiekt posiada kopułę obserwacyjną wz. 34 i dwa wjazdy dla dział. Niestety jak w większości obiektów na Śląsku, zwiedzanie go w sezonie letnim jest mocno utrudnione, ponieważ schron jest mocno zarośnięty. Natomiast bez komentarza pozostawię fakt, że z tyłu za obiektem, w resztkach dobudowanych po wojnie budynkach gospodarczych, co niektórzy miejscowi urządzili sobie nielegalne wysypisko śmieci. Jednym z najsilniejszych na Śląsku ugrupowaniem schronów był punkt oporu ‘ Łagiewniki ” , którego budowę rozpoczęto w 1936 roku. Jego zadaniem było zabezpieczenie jednego z najważniejszych szlaków komunikacyjnych Bytom-Katowice. Na tym ważnym odcinku umieszczono aż trzy tradytory artyleryjskie ( jeden z nich nie przetrwał do dzisiejszych czasów, ponieważ został jeszcze w trakcie okupacji rozebrany ). Spośród kilkunastu obiektów, według wielu źródeł, najciekawszym do obejrzenia jest znajdujący się w Bytomiu-Łagiewnikach ( obecnie Łagiewniki są dzielnicą Bytomia ) przy ul. Chorzowskiej ciężki schron bojowy. Położony jest przy samej drodze w bezpośrednim sąsiedztwie torów tramwajowych, więc nie sposób go przegapić. Jest to dwukondygnacyjny obiekt wyposażony w półkopułę pancerną. Był uzbrojony w trzy ckm-y ( jeden umieszczony był w półkopule ) i dwa rkm-y. Obecnie jest wyczyszczony i odmalowany przez stowarzyszenie ” Pro Fortalicium ” . Został udostępniony do zwiedzania w sezonie od maja do października, w drugą sobotę każdego miesiąca w godz. od 14.00 do 18.00. Tym wpisem zostanie zakończony temat schronów bojowych na terenie Śląska. Do zobaczenia zostało jeszcze wiele ciekawych obiektów, ale zważywszy, że schrony na tym terenie zwiedzaliśmy w ciągu dwóch dni, w  zaledwie kilka godzin ( oprócz bunkrów oglądaliśmy również inne ciekawe miejsca ), to jestem bardzo zadowolony z tego co zobaczyłem. Żałuję tylko, że nie udało mi się zobaczyć ze względu na brak czasu i braku zaznaczenia  obiektu na nawigacji, ciężkiego schronu bojowego  nr. 44 w Rudzie Śląskiej-Halembie, w którym w 1999 roku dokonano podwójnego morderstwa podczas mszy satanistycznej, ale przynajmniej będzie okazja żeby jeszcze kiedyś wrocić na te tereny.

Obszar Warowny Śląsk – Punkt oporu Godula

Punkt oporu Godula Punkt oporu ” Godula ” został wybudowany w latach 1937-38. Obiekty dzisiaj znajdują się na terytorium Rudy Śląskiej ( Godula została włączona do Rudy Śląskiej jako jedna z dzielnic w 1959 roku ).  Ich głównym zadaniem było zabezpieczenie drogi Bytom-Godula, która była jednym z potencjalnych kierunków ataku Niemców na Chorzów.  Z ośmiu obiektów punktu oporu ” Godula ” mieliśmy okazję zobaczenia trzech schronów. Pierwszy z nich znajduje się przy ul. Karola Goduli na osiedlu Powstańców Śląskich. Jest to ciężki schron bojowy nr.19, który miał ryglować drogę do bytomskiej dzielnicy Szombierki. Wybudowany został w najwyższej na Śląsku  klasie odporności ” E ” . Grubość ścian narażonych na bezpośrednie trafienie wynosiła 2,1m. a bocznych 1,3m. Posiada kopułę obserwacyjno-bojową i półkopułę pancerną. Uzbrojony był m.in. w 3 ckm ( ciężki karabin maszynowy ) wz. 30, kal. 7,92 mm. i dwa rkm ( ręczny karabin maszynowy ) wz. 28 kal. 7,92 mm. Obiekt jest zamknięty i często okupowany przez miejscowych ze względu na bliskie położenie bloków mieszkalnych. W pobliżu ul. Eugeniusza Romera możemy zobaczyć ciężki schron bojowy artylerii ( tradytor ) nr. 18. Również wyposażony jest w kopułę obserwacyjno-bojową i półkopułę pancerną.  Oprócz dwóch ckm-ów i dwóch rkm-ów uzbrojony był  w armatę polową 75 mm. wz. 02/26. Obsada składała się z 25 osób. Obiekt całkowicie zarośnięty, więc wizytę polecam  w okresie zimowym. Ostatnim bunkrem  obejrzanym przez nas był schron bojowy nr. 16, położony przy ul. Lotniczej. Został wybudowany w standardowej klasie odporności ” D ” i podobnie jak obiekt nr. 18 jest mocno zarośnięty.

Obszar Warowny Śląsk – Grupa bojowa ” Wesoła ”

Grupa bojowa " Wesoła "Grupa bojowa ” Wesoła ” w Dobieszowicach-Wesołej powstała do ochrony pobliskiej tamy zalewowej nr. 2 ” Józefka ” . Tama została umocniona schronem- wartownią, który posiadał dwie strzelnice dla broni ręcznej. W filarach schronu umieszczone zostały komory minowe, które miały ułatwić jego wysadzenie w razie potrzeby.  Grupę bunkrów, która powstała w latach 1937/38  tworzyły trzy obiekty: ciężki schron bojowy, obiekt pozorny i obiekt pozorno-bojowy. Niewątpliwie najciekawszy jest ciężki schron bojowy nr. 52. Jego głównym uzbrojeniem były trzy ciężkie karabiny maszynowe wz. 30 Browning ( jeden znajdujący się w kopule i dwa umieszczone w strzelnicach ściennych). Posiadał załogę od 12-15 żołnierzy. Grubość stropu i ściany czołowej najbardziej narażonej na ostrzał wynosiła 150 cm. Natomiast ściana tylna oraz boczne posiadały grubość około 100 cm. Bunkier nie brał udziału w walkach podczas II wojny światowej i został opuszczony nocą z 2 na 3 września 1939 roku. Obecnie schron jest oczyszczony i odmalowany dzięki stowarzyszeniu ” Pro Fortalicium ” oraz  udostępniony do zwiedzania od maja do października w pierwszą i trzecią sobotę miesiąca. My niestety byliśmy w terminie kiedy obiekt był zamknięty, ale i tak warto było tu przyjechać.

Powrót do góry