Brzeźnica-KoloniaW dzisiejszym poście  przedstawię drugi z trzech magazynów w Polsce, w których przechowywane były ładunki jądrowe.  Baza militarna, na której terenie składowano głowice do pocisków rakietowych i jądrowych bomb lotniczych  położona jest w sosnowym lesie w pobliżu wsi  Brzeźnica-Kolonia. Dojedziemy do niej leśną drogą utwardzoną betonowymi płytami. Było to samowystarczalne miasteczko podzielone na strefę mieszkalną i wojskową. Na tym terenie znajdowało się  wszystko, co było potrzebne do normalnego funkcjonowania przebywających tam żołnierzy.  Obiekty wchodzące w skład bazy  były całkowicie utajnione i niedostępne dla Polaków. Obszar o powierzchni prawie 150 ha z przeznaczeniem pod  budowę obiektu wojskowego, Ministerstwo Obrony Narodowej przejęło od  Lasów Państwowych w 1968 roku. Podobnie jak bazy w Templewie i Podborsku zostały wybudowane przez Wojsko Polskie, a następnie przekazane do wyłącznego użytku Rosjanom. Teren otoczono potrójnym płotem z zasiekami z drutu kolczastego i był pilnie strzeżony przez uzbrojonych żolnierzy. Na jego terenie mogło przebywać i zamieszkiwać prawie 200 osób ( 120 żołnierzy i 60 oficerów i techników ). Obiekt funkcjonował do momentu wycofania się Armii Radzieckiej z tych terenów a mianowicie do  1992 roku.  Następnie  baza  została  przekazana Wojsku Polskiemu. Rosjanie pozostawili ją w dobrym stanie. Dopiero później  rozebrano budynki koszarowe, a  Lasy Państwowe odzyskaly swój dawny teren z ulegającą już dewastacji infrastrukturą. Od kwietnia 1995 roku zaprzestano ciągłego dozorowania obiektu i od tego momentu  zaczął się jego powolny upadek.  Chociaż dawna baza lata świetności ma dawno za sobą, to warto przyjechać zobaczyć co po niej zostało. Niewątpliwie uwagę przykuwa żelbetowo-ziemny obiekt typu ” Granit ”. Z wyglądu przypomina przelotową  rurę przykrytą  ziemią i porośniętą doskonale maskującym borem sosnowym. Pełnił rolę magazynu, w którym prawdopodobnie przechowywano bardziej stabilne ładunki, nie podlegające już tak wyśrubowanym reżimom składowania. W pobliżu ” Granitu ” znajduje się jeden z dwóch magazynów typu T-7. Z zewnątrz obiekt nie robi dużego wrażenia. Pomimo, że wejście od  frontu jest częściowo zasypane ziemią i gruzem ( nie zachowały się drzwi pancerne, które zostały zdemontowane ), to bez problemu można się wślizgnąć do środka.  Trzeba jednak  uważać i zaopatrzyć się w dobre oświetlenie, ponieważ nie jest zabezpieczone zejście na  dolny poziom. Oprócz zerwanych  instalacji elektrycznych przez szabrowników, zniknęły także  metalowe drabinki, którymi pierwotnie  można było zejść na dół.  Na dolną kondygnację zszedłem  po drewnianej drabinie. Tak się akurat złożyło, że podczas każdej z trzech moich wizyt na tym terenie była prowizorycznie zrobiona drabina, po której schodzi się do dużej hali, po jednej stronie  znajdują się pomieszczenia w których przechowywano rakiety i głowice, a po drugiej mniejsze sale połączone korytarzem.  Wszędzie panująca  ciemność i wilgoć, więc czuć namiastkę tego niesamowitego klimatu panującego w podziemnych korytarzach MRU czy Wału Pomorskiego.  Warto wspomnieć, że  magazyny były przygotowane na ewentualne trwanie w warunkach bojowych przez  wiele dni, więc  posiadały zapasy żywności i własne ujęcie wody. Nie będę się powtarzał w niektórych informacjach, więc zainteresowanych innymi ciekawostkami z terenu dawnych baz i  krótką historią o amunicji jądrowej na terenie naszego kraju,  zapraszam do przeczytania mojego postu pt. ” Obiekt nr. 3003 koło Templewa ”. Na koniec tylko nadmienię, że warto przyjechać do Brzeźnicy-Kolonii i zapraszam na kolejny post, w którym opiszę bazę militarną w Podborsku.