Wojskowy znak tożsamości tzw. ” nieśmiertelnik ”
- wtorek 24 Lipiec 2012
- Opublikowane w Inne
- Zostaw komentarz
Prawie każdy z nas marzył kiedyś, aby zostać odkrywcą jakiegoś skarbu. Marzenia z dzieciństwa nieraz się spełniają i nie mam tu na myśli skrzyni pełnej złota, bo skarbem może być rzecz bliska sercu, dla kogoś innego nie warta nawet złamanego grosza. W latach dziewiędziesiątych ubiegłego wieku, także do Polski, dotarła moda poszukiwań za pomocą wykrywacza metali. Z każdym rokiem przybywa poszukiwaczy tzw. militariów. Metoda jest bardzo prosta. Studiuje się mapy, książki dotyczące walk na ziemiach polskich, bierze się wykrywacz oraz saperkę i można już ruszyć w teren. Najczęściej znajduje się przeżarte rdzą pociski oraz elementy wyposażenia wojskowego np. bagnety, klamry, guziki, hełmy, menażki, drobne monety itp. Nic jednak nie daje poszukiwaczowi takiej satysfakcji, jak znalezisko dostarczające wiadomości o jego użytkowniku. Jednym z takich znalezisk są ” nieśmiertelniki ”, czyli wojskowe znaki tożsamości. Ten, który zaprezentowałem na zdjęciu, należał do niemieckiego żołnierza. Pochodzi z okresu II wojny światowej. Warto objaśnić Jego dane identyfikacyjne: 548 – numer identyfikacyjny żołnierza, 5.Shwd. – prawdopodobnie oznacza to: 5 szwadron, Fahr Ers-Abt.3 – oznacza 3 batalion pojazdów zapasowych lub 3 zapasowy batalion pojazdów, A – oznaczenie grupy krwi. Odnaleziony przeze mnie ” nieśmiertelnik ” to blaszka aluminiowa podzielona na dwie połowy, umożliwiająca identyfikację żołnierza w przypadku Jego śmierci. Obie połówki zawierają te same dane, o których już wspomnialem. W przypadku śmierci żołnierza, górną połówkę z dwoma otworami zostawiano przy zwłokach w prowizorycznym zazwyczaj grobie, a dolną z jednym otworem przekazywano do archiwum w celu powiadomienia rodziny. Praktycznie była to jedyna szansa aby Ci, którzy polegli w walce o ojczyznę nie pozostali nikomu nieznanymi żołnierzami. Znaki wydawane były razem z książeczką wojskową. Noszono je na szyi przeważnie w etui wykonanym z cienkiej skóry na plecionym sznurku bawełnianym o długości około 80 cm. W zastępstwie stosowano także sznurówki oraz łańcuszki. Jednymi z pierwszych, którzy zapoczątkowali identyfikację wojska byli Amerykanie, stosując znaki tożsamości już podczas wojny secesyjnej. Na szerszą skalę ” nieśmiertelniki ” pojawiły się podczas I wojny światowej. Unikalne znaki tożsamości posiadali żołnierze Austro-Węgier. Był to zamykany na zawiasach pojemnik z kartką w środku. Na niej wypisywano wszystkie dane o użytkowniku. Niemieckie jednostki powietrzne podczas II wojny światowej stosowały ” nieśmiertelniki ” ze stali nierdzewnej, odporne na wysoką temperaturę. Istniało także wiele samoróbek, na których żołnierze umieszczali swoje imię i nazwisko, nazwę miejscowości zamieszkania lub nazwę bitwy w której uczestniczyli. Marynarze niemieccy, aby uniknąć zgubienia ” nieśmiertelnika ” np. podczas skoku do wody, zawiązywali go na sznurku założonym na lewym ramieniu i biegnącym pod prawą pachą. Innym stosowanym elementem było przerabianie znaku na bransoletki lub przyszywanie nitką przez otwór do pasa lub munduru. Swoje znaki identyfikacyjne mieli także niemieccy cywile pracujący dla wojska, robotnicy przymusowi oraz więźniowie obozów. W dużych fabrykach i obozach stosowanie znaków tożsamości było niezbędne ze względu na dużą ilość osób przebywających na terenie fabryki lub obozu koncentracyjnego. Zwykle był na nich numer jeńca oraz numer obozu. Najczęściej jednak numer obozowicza naszywany był na więzienny strój. Wracając do ” nieśmiertelnika ” zamieszczonego na zdjęciach, to po odnalezieniu próbowałem ustalić personalia żołnierza i odnaleść Jego rodzinę. Pomimo pomocy Deutsche Dienststelle ( WASt ) z Berlina, Fundacji ” Pamięć ” z Warszawy, Volksbund Deutscher Kriegsgraberfursorge z Kassel, Konsulatu Generalnego Republiki Federalnej Niemiec, Rady Ochrony Pamięci Walk i Bęzpieczeństwa z Warszawy i Zarządu Głównego Polskiego Czerwonego Krzyża, jak do tej pory mi się nie udało. Niedawno postanowiłem wrócić do tematu i być może historia tego ” nieśmiertelnika ” jeszcze się nie zakończyła. O tym znaku tożsamości pisał na swoich łamach ” Głos Wielkopolski ” w 2003 roku. Zapraszam do galerii.
Jeszcze nie komentowane.