KłominoKłomino to niewielka osada leśna w pobliżu Bornego Sulinowa, którą do 1992 roku próżno było szukać na mapie Polski, a i teraz nie znajdziemy jej we wszystkich atlasach.  Szacuje się, że w najlepszych czasach Kłomina  mogło tu mieszkać nawet do 5 tysięcy osób. Wśród mieszkańców Pomorza i miłosnikow tego miejsca  zyskało ponurę nazwę ” miasta – widmo ” . Pamiętam jak byłem tutaj po raz pierwszy w listopadzie 2007 roku. Dookola mgła i przerażająca cisza. Opuszczone i zdewastowane bloki mieszkalne, coraz mniej widoczne uliczki wśród zarośniętych krzewów  robią niesamowite wrażenie. Wyglądem przypomina osadę, przez którą przeszedł jakiś kataklizm. Gołym okiem widać, że ten teren umiera bezpowrotnie. Miejsce to jest niesamowite, a zarazem tajemnicze, zwłaszcza że położone jest pośród lasów,  mające swoją ciekawą historię. Było tu kiedyś garnizonowe miasteczko, w którym od początku lat trzydziestych ubiegłego wieku stacjonowały niemieckie oddziały Służby Pracy. Po opuszczeniu Westwalenhof ( tak brzmiała ówczesna  nazwa )  przez wojska niemieckie, teren ten przejęła Armia Radziecka. Po wojnie rozebrano około 50 budynków niemieckich ( odzyskaną  cegłę wykorzystano do budowy Pałacu Kultury w Warszawie ). Wybudowano  tu bloki mieszkalne z wielkiej płyty, garaże, sklepy i kino, tworząc z pobliskim Bornem Sulinowem olbrzymią radziecką enklawę na terytorium Polski. Teren został ogrodzony wysokim płotem i zasiekami z drutu kolczastego. Pilnowali tego terenu uzbrojeni żołnierze. Było to samowystarczalne miasteczko ( które nazywało się wtedy Gródek ) aż do 1992 roku, kiedy wyjechali stąd ostatni żołnierze rosyjscy. Mieszkania, magazyny i inne budynki zostawili w stanie prawie nie naruszonym. W garażach stały pozostawione przez nich samochody Uaz-y i Ził-y, w magazynach zostały pełne półki części, a w niektórych pokojach stały jeszcze telewizory ” Rubin ” . Po opuszczeniu tego terenu przez Rosjan i włączeniu go do polskiej administracji w 1993 roku  nasze władze nie za bardzo miały pomysł co z opuszczonymi obiektami zrobić. Nie zastanawiali się natomiast szabrownicy i złomiarze, którzy brali wszystko co nadawało się na sprzedaż i pozbawiali mieszkań m.in. drzwi i okien, które nadawały się na opał. Dalszych zniszczeń dokonali bezdomni zamieszkując w niektórych opuszczonych mieszkaniach. Proces systematycznego rozbierania i rozkradania miasteczka trwał wiele lat.  Kłomino w przeciwieństwie do Bornego Sulinowa nigdy nie otrzymało praw miejskich. Jakiś czas temu opuszczone miasteczko zostało wystawione na sprzedaż za 2 mln. złotych, jednak chętny do zakupu się nie znalazł. Powstało kilka koncepcji co zrobić z problemowym terenem, ale z czasem żadna z nich nie została zrealizowana, dlatego w tym miejscu nie ma dziś miasteczka dla harleyowców ( inwestor podobno nie dostarczył gwarancji finansowych ), miasteczka dla emerytów i poligonu dla grup ratowniczych. Tym ostatnim ekstremalne warunki w Kłominie przypadły do gustu. W lipcu 2006 roku odbyły się tu kilkudniowe międzynarodowe ćwiczenia grup poszukiwawczo-ratowniczych pod kryptonimem ” Borne Sulinowo-Kłomino ”, w którym udział wzięło około 500 ratowników z Polski, Czech, Holandii, Niemiec, Rosji, Ukrainy i Węgier. Teren ten zainteresował również kilka lat temu dziennikarkę TVP Elżbietę Jaworowicz, która przedstawiła Kłomino jako osadę zapomnianą przez Boga i ludzi w popularnym programie ” Sprawa dla reportera ” . Kręcono tu także jeden z odcinków ” Misji Gryf ”, programu oddziału TVP w Szczecinie zajmującego się historią i tajemnicą ciekawych obiektów głównie  z regonu zachodniopomorskiego. Miejsce to upodobali sobie takze miłośnicy paintballa, rozgrywając tutaj między sobą bitwy na kluki z farbą.  Dawna baza wojsk radzieckich powoli rozpada się tworząc niezapomniany krajobraz wśród tych, którzy odwiedzili to miejsce. Nie ma już domu kultury. Pośrod ruin bez dachu najefektowniej wyglądała ściana przednia z zachowanym jeszcze propagandowym malowidłem. W niektórych pomieszczeniach zachowaly się płytki ceramiczne w miejscach, gdzie kiedyś znajdowały się kuchnie i łazienki. W opuszczonym miasteczku trzeba zachować wszelkie środki ostrozności, bo jest to niebezpieczne miejsce, o czym świadczą m.in. odsłonięte studzienki kanalizacyjne, brak poręczy w klatkach schodowych i duża ilosć wszelakiego gruzu. Miasteczko jest systematycznie wyburzane, a pozostać mają tutaj  niestety tylko cztery budynki ( jeden z nich jest prywatny, dwa należą do nadleśnictwa i jeden do gminy Borne Sulinowo ) . Wedlug wikipedii mieszkają tu oficjalnie  22 osoby . Odwiedzając to miejsce po raz kolejny  miesiąc temu przekonałem się, że znika coraz więcej obiektów. Coraz trudniej jest wejść na dach – jak wchodziłem ostatnio to jeden ze szczebelków metalowej  drabinki po prostu został mi w ręce, ale szybka reakcja spowodowała, że chwyciłem się następnego.    Tylko czekać, aż znikną cztery bloki, ktore są dzisiaj w opłakanym stanie. Niestety powoli znika magia kultowego miejsca. Niewybaczalne jest to, że po opuszczseniu wojsk radzieckich został zaprzepaszczony potencjał drzemiący w tym mieście. Jedynym pocieszeniem jest to, że zostaną wspomnienia w postaci zdjęć. Namawiałem kilka osob z branży muzycznej aby zrobili teledysk w tym miejscu, ale niestety się nie udało. Było blisko, ponieważ we wrześniu br.  bardzo zainteresowana była pewna młoda wokalistka, ale niepotrzebnie pokazalem Jej na fotkach inne ciekawe obiekty i po prostu jak to kobieta zmieniła zdanie i wybrała inną lokalizację. Jeśli uzyska pozwolenie ( zagraniczny właściciel ), to prawdopodobnie wiosną przyszłego roku będziecie mogli zobaczyć klip z fajnego miejsca. Mam obiecane, że będę mógł zamieśćić fotki na swojej stronie, więc tylko trzeba trzymać kciuki, aby wszystko poszło zgodnie z planem. Na koniec zachęcam do odwiedzenia Kłomina. Przyjeżdżajcie, póki jest co ogladać.